Lubliniec - Ocalić od zapomnienia

Seria skoków na kasę w 1936 roku

Vabank III, czyli seria skoków na kasę w powiecie lublinieckim w 1936 roku.

Autor: Piotr Serafin

Pewnie wszyscy z Państwa kojarzą kultowe filmy "Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy" z genialną rolą Piotra Fronczewskiego

i drugi "Vabank", w którym słynnego kasiarza zagrał Jan Machulski.

Być może nie wszyscy wiedzą, ale obydwa wzorowane są na postaci autentycznej, jaką był polski kasiarz wszech czasów Stanisław Cichocki, znany wtedy bardziej pod wielce wymownym pseudonimem "Szpicbródka". W okresie międzywojennym „rozpruł” nie jedną kasę z gotówką, a jego znakiem firmowym było dokonywanie napadów przy pomocy podkopów z sąsiadujących kamienic i mieszkań. Tak też miał wyglądać w jego wykonaniu skok życia na Bank Polski w Częstochowie, gdzie ponoć „czekało na niego” pomiędzy 20 a 30 milionów złotych. 

Wszystko miało się wydarzyć w noc wigilijną 1929 roku, jednak długie przygotowania do tej akcji, w ostatniej chwili pokrzyżował syn nocnego stróża pełniącego służbę w banku. Pechowo dla Cichockiego przyszedł wieczorem do ojca z kolacją wigilijną, więc  "Szpicbródka" musiał zmienić plany. Pasmo „nieszczęść”, głupota i brawura jego wspólników, przyczyniły się do tego, że został aresztowany, zanim przystąpił do kolejnej próby. Stało się to miesiąc później w Warszawie 25 stycznia 1930 roku, przy okazji innego skoku, w którym nawet nie brał udziału:) U jednego z jego wspólników znaleziono wtedy plany nowoczesnego bankowego systemu alarmowego, a w kieszeni Cichockiego dziwną blaszkę (pamiętacie film?). Dzięki temu odkryciu oraz dalszemu postępowaniu skok na bank został udaremniony, a cała szajka aresztowana. Policja odnalazła podkop w wynajętym przez Cichockiego mieszkaniu, w budynku przylegającym do Banku Polskiego w Częstochowie. Był on przygotowywany od kilku miesięcy, a ziemia dla niepoznaki wynoszona była z kamienicy w walizkach. Sąd skazał Cichockiego na 6 lat więzienia. Jednak ten słynny kasiarz miał talent także do brawurowych ucieczek z więzienia. W tym przypadku przebrał się za fryzjera i spokojnie, po przekupieniu kilku wartowników, wyszedł na wolność...

Zdjęcie Stanisława Cichockiego po zatrzymaniu w 1930 roku. Areszt Śledczy w Częstochowie

Niczego nie sugeruję :) Ale jednak …

Takie historie rodem z filmów sensacyjnych, miały wtedy miejsce także u nas. Na podstawie artykułów prasowych pisze o tym Sebastian Ziółek w IV części książki „Lubliniec, 750 lat historii miasta i mieszkańców”.

Po prawej budynek dyrekcji dóbr ziemskich hrabiego Karola Gotfryda Hohenlohe-Ingelfingen w Koszęcinie.

Nieznani włamywacze w nocy z 6 na 7 marca 1936 roku „rozpruli kasę” w budynku dyrekcji dóbr ziemskich Karola Gotfryda Hohenlohe-Ingelfingen w Koszęcinie. Ich łupem padło wtedy jedynie 66 złotych i 103 marki niemieckie w gotówce oraz obligacje… Banku Polskiego o wartości 15 tys. złotych.

Budynek około 1930 roku. Obecnie siedziba Nadleśnictwa Koszęcin

Rabusie nie byli raczej zadowoleni z takiej zdobyczy, wobec czego jeszcze w tym samym miesiącu, a dokładnie 25 marca usiłowali włamać się do kasy Zakładu Psychiatrycznego w Lublińcu. Tej nocy zostali jednak spłoszeni, zanim pozbawili wypłaty pracowników szpitala. W sejfie było wtedy zdeponowane aż 48 tys. złotych. Czujność ochrony była w tym okresie wzmożona, ponieważ do kasy zakładowej włamywacze próbowali się dostać już w lutym. Wówczas nie zdołali sforsować drzwi pancernych do pokoju, w którym stała szafa ogniotrwała, a i bezskutecznie próbowali zburzyć część muru do tego pomieszczenia. Do dziś nie wiadomo, kto stał za tą próbą i czy była to ta sama szajka, chociaż jest to chyba dosyć prawdopodobne.

Budynek administracyjny Zakładu Psychiatrycznego w Lublińcu. Ok. 1930 rok.

Jeszcze jeden skok tej tragicznej serii miał miejsce 29 marca 1936 roku w budynku Sądu Grodzkiego w Lublińcu. Również on nie skończył się pomyślnie dla włamywaczy. Nie dość, że zostali przepłoszeni przez woźnego sądowego, posiadającego w budynku mieszkanie służbowe, to policja wkrótce wykryła i aresztowała 5 sprawców. Jeden z późniejszych zatrzymanych znał rozkład tego gmachu, ponieważ już wcześniej, będąc więźniem zakładu karnego, w ramach resocjalizacji sprzątał pomieszczenia w sądzie.

Lublinieckie więzienie.

Dobrze znany policji był główny organizator całej akcji, ale nie, nie był to „Szpicbródka”, a inny „zawodowiec” - 29-letni Stanisław Adamski (wcześniej odsiedział 7 lat). Jego wspólnikami okazał się 52-letni Stanisław Nowicki (wcześniej łącznie 17 lat za kratkami), oraz stojący wtedy na czatach Józef Łebek (do tego momentu 1,5 roku więzienia). Pozostałe dwie osoby pomagały oskarżonym w ucieczce do Częstochowy, skąd pochodzili sprawcy. Wyroki, jakie otrzymali, nie były zbyt wysokie: szef szajki Adamski został skazany na rok, a pozostali dwaj uczestnicy włamania odpowiednio na 8 i 7 miesięcy więzienia.

Po prawej budynek Sądu w Lublińcu w okresie międzywojennym

Nie był to jednak ostatni „skok na kasę” w naszym powiecie w 1936 roku. W nocy z 30 na 31 maja nieznani sprawcy rozpruli sejf w budynku biurowym fabryki skór w Mochale. Ich łupem padło 2570 złotych.

Pozostałości po Garbarni w Mochale.

Wracając jeszcze do „Szpicbródki”, czyli Stanisława Cichockiego to, po ucieczce z więzienia w przebraniu fryzjera, wkrótce trafił do niego ponownie. Tym razem schwytano go w związku z napadem na bank w Pabianicach. Żeby ostudzić emocje dodam, że Stanisław Cichocki na pewno nie brał udziału w opisanych tu napadach w Lublińcu i Koszęcinie. Po licznych odwołaniach i apelacjach areszt opuścił dopiero w kwietniu 1936 roku, miał więc żelazne alibi.

Stanisław Cichocki, pseudonim "Szpicbródka"

Niemniej już w lutym 1937 został skazany na 4 lata więzienia po kolejnym skoku, tym razem na Bank Spółdzielczy w Zgierzu.

Wzmianka o aresztowaniu "Szpicbródki" w Gazecie Lwowskiej nr.48 z 2 marca 1937 r.

Ciekawostką jest fakt, że wojenne i powojenne losy Cichockiego nie są do końca znane. Podobno po wybuchu drugiej wojny światowej w 1939 roku został zwolniony z aresztu w Sieradzu i uciekł do ZSRR. Stamtąd z Armią Andersa dotarł do Iranu, a następnie do Afryki. Ostatni raz był widziany w obozie Koja w Ugandzie, gdzie został wysłany na pobyt czasowy. Potem wszelki ślad po nim zaginął...

Na podstawie:

„Lubliniec, 750 lat historii miasta i mieszkańców” – Sebastian Ziółek

https://fotopolska.eu/

https://polska-org.pl/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Cichocki

https://www.polskieradio.pl/

https://www.filmweb.pl/