Lubliniec - Ocalić od zapomnienia

Niewidzialna procesja

Tuż za kamiennym drzewem w Boronowie znajduje się kapliczka z obrazkiem Matki Boskiej Częstochowskiej, obok bije źródełko z czystą wodą.
W tym miejscu często zatrzymywały się pielgrzymki idące z Koszęcina do Częstochowy by napić się pysznej wody (kiedyś to miejsce było ocembrowane).
Z tą kapliczką wiąże się legenda. Otóż co miesiąc do Koszęcina z pieniędzmi dla robotników do Boronowa szedł skarbnik księcia Hohenlohe-Ingelfingena (przez wiele lat był nim pan Stroba). Pewnego razu - właśnie na wysokości tego źródełka, zaczaiło się na niego dwóch mieszkańców Boronowa, którzy zamierzali skarbnika napaść i zabrać mu pieniądze. Nic niespodziewający się Stroba jak zwykle podczas wędrówki do Boronowa - szedł odmawiając różaniec. I... tak jak zwykle do Boronowa dotarł nie wiedząc nawet jakie niebezpieczeństwo na niego czekało. Cóż się wydarzyło? - Otóż bandyci, którzy czaili się na idącego skarbnika - zauważyli, że Stroba nie idzie sam - po jego prawej i lewej stronie szli modląc się pielgrzymi - mnisi. Poza niedoszłymi bandytami - nikt więcej owej pielgrzymki nie widział. Przestraszeni udali się do farorza boronowskiego, który wysłuchawszy spowiedzi skruszonych chłopów - nakazał im w tym miejscu postawić kapliczkę. I stoi ona do dzisiaj w tym miejscu, przypominając o mocy modlitwy różańcowej.
Grafika Mirosławy Wirtek (z Blogu Historie Koszęcińskie)
przedstawiająca to wydarzenie
Na podstawie:
Legendy koszęcińskie. Jan Myrcik
Blog Historie Koszęcińskie